niedziela, 28 lipca 2013

Molly is the singer in a band

Dzisiaj dzień, który sponsoruje moje wspaniałe chórałkę.
Dzisiaj jest dzień, kiedy słucham każdego wykonu wrzuconego na YT, przypominam sobie wszystkie żarty i piweczka koncertowe. 

Od lat współpracujemy z Studentenwerk Erlangen-Nürnberg (ku uciesze chórzystów...), co owocuje występami w mieście, w którym obecnie mieszkam. Ostatnio wybrałam się na koncert końcoworoczny organizowany przez studentów Wydziału Edukacji Muzycznej tutejszego uniwersytetu. Koncert był naprawdę świetny! Orkiestra zagrała najpopularniejsze utwory muzyki filmowej. Moja koleżanka, która mnie tam zabrała, sama kiedyś grała w tym zespole, więc znała wszystkich. Pośród "wszystkich" było też kilku znakomitych dyrygentów. Po krótkiej rozmowie z jednym z nich okazało się, że słyszał w zeszłym roku jakiś chór z Krakowa na "imprezie" u burmistrza Nbg. Zgadnijcie jaki to chór...


Ach, sława.

Wysłuchałam też koncertu naszej ulubionej orkiestry z Erlangen. Tworzą ją przesympatyczni ludzie, z którymi się nawet zakolegowałam. Zostałam mile zaskoczona poziomem występu. W Krakowie nasi "młodzi przyjaciele z Erlangen-Norymbergi" nie popisali się (niestety), ale w Neustaedter Kirche zagrali bardzo, bardzo dobrze. Podobał mi się zwłaszcza Koncert na waltornię i orkiestrę op. 45 Trygve Madsena. Nie ma tego na YT, ale może znajdziecie w jakiś innych serwisach. Po pierwsze: kto pisze solo na waltornię? Po drugie: kto poświęca swój czas na solówki na waltorni? Jak widać są tacy zapaleńcy. Podziwiam, serdecznie podziwiam.
Świetnie się bawiłam zwłaszcza po koncercie. Jak to bywa wśród osób, które się zna i lubi! Piwo niemieckie dało radę (palony Gutmann na przykład). Większość, która była w Krakowie bardzo dobrze wspominała koncert z naszym chórem, kilka osób stwierdziło, że chętnie zagrają z nami jeszcze raz. Mam nadzieję, że tym razem dłużej poćwiczą. 
No dobra, może jestem zbyt surowa. Ważne, że im się chce i poświęcają wolny czas na tworzenie muzyki. 

Przyznam się wam do czegoś. Bardzo lubię te chwile, kiedy ktoś dobrze wspomina współpracę z moim chórałkę i naszymi dyrygentami. Mam wtedy poczucie, że uczestniczę w czymś dobrym, pięknym, że próby, wyjazdy, czasami wyrzeczenia to gra warta świeczki. Polecam wszystkim! Pamiętam moment z rozpoczęcia mojego pierwszego roku na UJ, kiedy zobaczyłam i usłyszałam CI. Ciekawa byłam czy łatwo się tam dostać i czy w ogóle warto próbować. Dobrze, że spróbowałam ;)

Od października Camerata Iagellonica wznowi działalność po wakacjach. Będzie można nas (a raczej ich) usłyszeć na rozpoczęciu roku akademickiego na UJ, a potem podczas koncertu na Mazowszu (później wam jeszcze o tym przypomnę). 

Zakończę wykonem Chóru Akademickiego UAM z Poznania. Piosenka the Beatles w aranżacji Jacka Sykulskiego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz