Tworzę ranking. Amerykanie lubią rankingi, ja lubię Amerykanów, więc będzie ranking.
Za co można lubić Niemcy i Niemców?
Oczywiście powinnam przedstawić tutaj listę badanych, ale oprócz mnie i moich szesnastu alter egos nikt inny nie został zaproszony do wzięcia udziału w tworzeniu tej prestiżowej listy.
Ranking będzie powstawał przez cały mój pobyt w tym pięknym kraju, wyniki zostaną zamieszczone w kolejnych postach, które pojawią się wtedy, kiedy uznam to za stosowne.
Dreszcz emocji przeszedł me ciało. Czas zaczynać!
#1 SAMOCHODY
No błagam. Wszyscy kochamy samochody (a jeśli nie kochamy to powinniśmy zacząć oglądać Top Gear UK, wtedy pokochamy). A drogie auta dodatkowo cieszą oko.
Wczoraj na ulicy w centrum miasta minęło mnie co najmniej kilka Porsche, w tym Carrera S.
Pod kamienicą, w której mieszkam stoją BMW i Audi, których nie chciałabym zawadzić rowerem. Nie tylko dlatego, że szkoda mi roweru i lakieru samochodowego, ale też dlatego, że gdyby mnie załapali na gorącym uczynku to bym się długo nie wypłaciła za lakiernika.
Po drugiej stronie ulicy zaparkowany jest Fiat Barchetta. Nowe BMW M5, M3 i inne cudne modele przemykają przed moim nosem, kiedy czekam na zielone. Aż miło popatrzeć!
Pewnie im dłużej tu będę tym więcej pięknych samochodów zobaczę. Zwłaszcza w Monachium, gdzie jest siedziba główna i muzeum BMW.
Oprócz aut sportowych spotykam setki innych, które także zachwycają. Są mniej spektakularne, ale cały czas ładne.
#2 TRAKTOWANIE ROWERZYSTÓW
Jako kierowca nie lubię rowerzystów, a jako rowerzystka nie lubię kierowców. To chyba tak już jest w świecie, więc raczej się nie wyróżniam.
Nbg przemierzam na rowerze i przyznaję, że to bardzo przyjemny środek lokomocji. Rzadko ktoś na mnie trąbi (właściwie to chyba jeszcze się nie zdarzyło), piesi nie chodzą po ścieżce rowerowej (nie kłamię!), a inni rowerzyści są uprzejmi. W moim rodzinnym mieście też są ścieżki i miejsca do parkowania dla rowerów, ale jednak nie zawsze przejazd z punktu A do B jest silky smooth.
I jest tu coś na co z niecierpliwością czekam w Krakowie - setki stacji wypożyczania rowerów miejskich. Pierwsze pół godziny 1€, potem kolejną godzina też 1€, a wynajęcie na 24 godziny - 9€. Przy czym są to ceny bez specjalnej karty członkowskiej, która kosztuje 3€/miesiąc i należy ją wyrobić na rok. Na krótszy okres opłaca się wypożyczać rower. Mnie udało się pożyczyć damkę od koleżanki, która wyjeżdża z Nbg na wakacje.
Und die Sonne scheint!
Zapewne mogłabym też ułożyć listę rzeczy, których tu nie lubię i które mi się nie podobają*, ale po co? Lepiej mówić o dobrych rzeczach!
*Na pierwszym miejscu znaleźliby się panowie 40+, którzy myślą, że nadal mają 17 lat. I tak też się ubierają. Tak sobie wyobrażam Justina Biebera za 30 lat.
Słoneczne pozdrowienia z Frankonii!
Dzisiaj wybieram się jeszcze na oprowadzanie po mieście pt: "Miłość, pożądanie i rozwiązłość. Małżeństwo i seksualność w historii Nbg." Chętnie opowiem o wrażeniach!
O, to będzie mój ulubiony ranking. Może w końcu polubię Niemców za coś więcej niż skuteczne proszki do prania i Kaufland.
OdpowiedzUsuńA czy wiesz, że masz już pierwszego followersa na bloglovin? ;)
Udanego pobytu w Niemczech!
Lizka.