niedziela, 30 marca 2014

Goodness knows what the end will be!

Tyle się dzieje, że nie mam czasu i siły wziąć się za szykowanie dokumentów. Oczywiście zrobię to, ale może nie dzisiaj.
Bo ja teraz kobietą pracującą jestem. Wczoraj pół dnia robiłam kawę, zmywałam naczynia i podawałam blondies i peanut butter cookies. Jak to zwykle bywa, kiedy już znalazłam całkiem fajną pracę to oddzwonili z H&M czy może jednak nie chcę pracować u nich. Nie to, że tak bardzo chciałabym pracować w sieciówce, ale szukałam pracy od początku pierwszego roku i nagle teraz wszyscy mnie chcą.
Oby Amerykanie tak o mnie zabiegali!

Obejrzałam ze sto filmików au pair. Od CV po "dzień z życia au pair". Jeśli uda mi się zrealizować wszystkie pomysły, które wpadły mi do głowy przez ostatnie tygodnie to będzie dobrze. Ba, bardzo dobrze! 

Dużo dziewczyn (i chłopaków oczywiście też, w końcu panowie też jeżdżą jako au pair!) zastanawia się jakie prezenty wybrać dla rodziny goszczącej i dzieci, którymi będą się opiekować. Na 100% musi to być coś związanego z Polską. Ogromna większość mówi o lokalnych alkoholach (miody pitne, owocówki itp.) albo po prostu o polskiej wódce. Taki prezent dla "host taty" być może jest OK, ale osobiście nie zdecydowałabym się na dawanie napojów alkoholowych w prezencie. Może wino, ale to nie kojarzy się z Polską. Postawiłabym na coś budzącego mniej wątpliwości. Dużo też zależy od zawodu hosta. Vistula czy Wólczanka mają w ofercie bardzo dobrej jakości krawaty, co może być podarunkiem dla biznesmena czy nauczyciela, kogoś, kto częściej niż dwa razy w roku przywdziewa garnitur. Dla fana sportu mogą sprawdzić się gadżety z logo lokalnej drużyny piłkarskiej, hokejowej czy co tam u was gra.
Z wyborem prezentu dla host mamy będzie mniejszy problem. Cepelia oferuje setki cudnych gadżetów do domu czy toaletki. Szkatułka na biżuterię z wzorami kurpiowskimi albo góralskimi? Moim zdaniem to bardzo dobry pomysł. Takie cudo też można zrobić własnoręcznie. W Empiku dostępne są drewniane puzderka i różnokolorowe farby, utwardzacze, szablony itp. Nie potrzeba nawet ogromnych zdolności plastycznych (używanie szablonów to nie hańba), a jedynie dokładności, odrobiny kreatywności (a wszyscy to wpisujemy w kwestionariusze). Kosmetyki polskich producentów jak AA, Dr Irena Eris czy Tołpa też mogą się sprawdzić, ale trzeba uważać. Najlepiej wybrać te hipoalergiczne, do skóry wrażliwej i oznaczone znakiem "Vegan" lub "Organic". Dlaczego? Otóż niektóre rodziny mogą żyć ekologiczne, ale niekoniecznie mogą o tym wspomnieć w rozmowach, bo nie są jakimiś aktywistami na rzecz Matki Ziemi, a jedynie starają się segregować śmieci, kupować żywność organiczną oraz oszczędzać prąd i wodę. Dla wielu osób to jest normalny tryb życia i czasami nie zdają sobie sprawy, że dla innych może to być inne wszechświat. Poza tym na pewno żadna host rodzina nie opowie wam o swoich alergiach i stanie skóry, więc kosmetyki warto, aby były przeznaczone dla tych najwrażliwszych. 
Albumy o Polsce czy małe dodatki do kuchni i jadalni sprawdzą się w większości przypadków. Ważne, żeby nie były kiczowate. Kalendarz z krajobrazami? OK, ale nie każdy! Taki, który rzeczywiście pokazuje najpiękniejsze zakątki danego regionu z sensownym opisem może zdać egzamin. Osobiście nie jestem fanką tego typu podarunków, ale co kto lubi. Raz w życiu dostałam kalendarz z krajobrazami, który naprawdę mi się podoba. Wisi teraz obok mnie i pochodzi prosto z Hawajów. Delikatne porcelanowe rzeczy (prześliczna porcelana z Bolesławca) to zawsze problem z transportem. Nie są to tanie rzeczy (solniczka i pieprzniczka to wydatek rzędu 50-60 zł), a wiadomo jak podróżują nasze walizki w luku. 
Dzieciaki - tu, moim zdaniem, nie ma najmniejszego problemu. Zabawki sprawdzą się zawsze! Mogą to być postacie z polskich bajek, jeśli już stawiamy na akcenty polskie. Są takie cudne książeczki opowiadające o Polsce. Mają obrazki, opisy po angielsku, są kolorowe i pożyteczne. Tutaj bardzo dużo zależy od charakteru i wieku dziecka. Nie wiem jaka jest wasza opinia, ale ja jestem zdania, że zapytanie hostów o to, czy dany prezent będzie odpowiedni dla ich dziecka jest bardzo na miejscu. Wielu rodziców ma plan jak wychowywać swoje dzieci, czasami nie życzą sobie niektórych zabawek. Jak au pair mamy pomagać rodzicom, a nie wprowadzać swoje zasady wychowawcze. Może nie jest to pytanie na pierwszą rozmowę, ale na pewno nie zrujnuje to naszego wizerunku, a być może i go nawet "podkoloruje". 

A! Dobrym pomysłem jest zabranie ze sobą bajek i legend polskich po angielsku. Wszyscy znamy legendę o smoku wawelskim, ale z doświadczenia wiem, że niełatwo ją opowiedzieć w obcym języku. Nagle "shoemaker" nie pasuje do Dratewki, a kto pamiętałby słówko "cobbler"*? Taka książeczka z legendami krakowskimi kosztuje 10 zł (i to na Wawelu, więc zgaduję, że gdzieś niżej będzie taniej). Niekoniecznie jako prezent, ale na własny użytek w ramach zapasu bajek na dobranoc. 

Dlaczego tyle czasu poświęcam na wybór odpowiednich prezentów? Chcę zrobić dobre wrażenie na początku znajomości. Wiem, że wcześniej poznajemy się na skype i przez maila, ale nadal jestem zdania, że pierwsze spotkanie ma ogromne znaczenie. Naturalnie nie mówię o dawaniu prezentów na lotnisku czy ledwo po rozpakowaniu się. Warto zdać się na osobistą ocenę sytuacji i własny rozum. Podczas wyjazdu na kurs językowy do Niemiec i pobyt w rodzinie goszczącej (dwa tygodnie z nimi spędziłam) prezenty podarowałam w połowie pobytu, w niedzielny wieczór, kiedy host mama zaprosiła mnie i moją współlokatorkę na herbatę w salonie. W Monachium podarowałam prezent mojej współlokatorce po Bożym Narodzeniu jako prezent noworoczno-świąteczny i na sam koniec, zaraz przez wyjściem z domu na autobus. Czułam, że tak będzie najlepiej i chyba się sprawdziło. 

Nie jestem specjalistą, nie miałam nigdy do czynienia z wybieraniem rodziny czy wyjazdem na au pair. Moja bardzo dobra koleżanka ma dwójkę dzieci, którymi czasem się opiekuję. Zanim zdecydowałam się na prezent dla dzieciaków (na samym początku znajomości, bo teraz znam już domowe obyczaje Rhondy) to zapytałam rodziców czy zgadzają się na taki podarunek. Stąd moje przemyślenia i chęć podzielenia się nimi.
Zgadzacie się z moimi opiniami i pseudo poradami? Może przesadzam i za bardzo się tym przejmuję? Mam jeszcze dużo czasu na myślenie o prezentach, więc rozważę wszystkie opcje (jeśli zechcecie się nimi podzielić).

Do miłego i smacznej niedzieli! Jako deser i wytchnienie po arcydługim poście, dwie gwiazdy raczkującego Hollywood:




PS Małe przypinki z flagą Polski i/lub jej kształtem, opaski na rękę, ołówki "Made in Poland" z bocianem mogą być miłą pamiątką dla innych au pair, których poznamy w trakcie pobytu. Z różnych wyjazdów zagranicznych przywiozłam kilkanaście takich gadżetów i zawsze przywołują miłe wspomnienia. Think about it!

*cobbler - łatający stare obuwie

niedziela, 23 marca 2014

Be good it's her name

Chyba jeszcze nie do końca zdaję sobie sprawę, ale to się dzieje naprawdę. Jeśli tylko znajdę odpowiednią rodzinę to jadę. JADĘ. 
O ile nie umrę za zawał jak tylko wysiądę z samolotu, to spędzę cudowny rok zagranico. 
Cieszy mnie to!

Obecnie jestem na etapie "pisania scenariusza" do trzyminutowego filmu, w którym przedstawię siebie jako idealną kandydatkę na au pair. W jednej z głównych ról na pewno wystąpi Kraków i mój Instytut. Stolica małopolski, bo jest piękna, nie trzeba jej make-upu. a poza tym dużo ludzi kojarzy nasz piękny Rynek, Bazylikę Mariacką czy sukiennice. Instytut równa się moje studia, a według wielu "poradników dla au pair" mogą one symbolizować ciekawość świata, chęć poznawania jego najdalszych zakątków. No świata jak świata, ale USA to na sto procent. 
Od poniedziałku zaczynam pracę w amerykańskiej kawiarni. Mój szef jest z Teksasu, jego żona to chodzący promień słońca i dwa małe promyki w postaci ich dzieci. Poproszę ich o kilka słów do mikrofonu, pokażę gdzie pracuję. Pobawię się z dzieciakami (oby!). 
Mój chór - że niby mam jakiś talent. Może uda się nas nagrać jak śpiewamy. Najcudowniej by było, gdybyśmy mieli jakiś koncert to kilka fotek/ujęć jak pięknie się prezentujemy też się przyda.
Z Ewą planujemy urządzić obiadek ze znajomymi, żeby udowodnić, że nie jesteśmy samotnikami. Ja jeszcze chcę dodać kilka sekund filmu z American Corner, gdzie robiłam praktyki. Zawsze czuję się tam, jakbym wracała do domu. Miejsca, gdzie dobrze się czułam i w jakiś (mały, bo mały) sposób się przydałam. Poza tym w Cornerze panuje iście amerykańska atmosfera, więc pasuje jak ulał. 
Na takie kilka ujęć o mnie, jak wyglądam, jak mówię, co mnie interesuje pójdę na spacer do Ogrodu Botanicznego UJ. Ładnie tam, roślinki rosną, jest zielono i przyjemnie. Wiosna już się zaczyna, więc wszystko układa się doskonale. 

Nikt nie czyta tego bloga, ale może ktoś zabłądzi i zechce odpowiedzieć na pytanie: co jeszcze mogę dodać? Każdy pomysł jest dobry i zostanie wzięty pod uwagę. Moja autoprezentacja ma być wyjątkowa, wspaniała i cudowna. 

Na lepsze trawienie i rozkoszowanie się niedzielą, Gregory Porter. 


piątek, 21 marca 2014

There'll be peace when you are done

"Po kilku miesiącach regularnego niepublikowania na blogu nadszedł czas na mówienie "do widzenia" krainie piwa i kiełbasy. Nie czuję się aż tak źle z powodu olania bloga, gdyż moi wspaniali koledzy mieli publikować videobloga, a nawet nie zaczęli. Shame on... us."

Pierwsze zdania nie mają nic wspólnego z resztą, ale mi się podobają, więc zostają.

Mam nadzieję, że moja tajemnicza i magiczna podróż, która ma się rozpocząć we wrześniu, będzie ciekawsza niż włóczenie się po Niemiaszkolandii. Do tego czasu powinnam skończyć pierwszy stopień studiów i być dyplomowanym amerykanistą.
hashtag tyle wygrać

Oby wszystko się udało. Co do moich studiów, tytułu posta i ulubionej piosenki (mam dużo ulubionych piosenek):