poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Make the best of the situation

Przeczytałam wszystkie poprzednie posty i doszłam do wniosku, że powinnam przeprosić czytelników (Lizo, Jakubie). Od dzisiaj będę sprawdzać każdy tekst zanim go opublikuję oraz postaram się popracować nad, nazwijmy to, stylem.
Blog zawsze kojarzył mi się z formą, która bardziej przypomina swobodny strumień świadomości, niż przemyślaną i spójną publikację. Niemcy mówią, że aller Anfang ist schwer, co znaczy ni mniej, ni więcej co wszystkie początki są trudne

Chciałabym móc zasypywać was ciekawostkami, opowieściami o przygodach i zdjęciami interesujących rzeczy, które spotykam. Ale w Nbg nic się nie dzieje! 


Moja praca nie należy do najbardziej zajmujących, a wszystko, co nadałoby się do kategorii "nienormatywnie śmieszne" nie może zostać opublikowane. Po pierwsze dlatego, że nie mogę robić zdjęć na terenie zakładu, po drugie dlatego, że nie wolno mi także za dużo opowiadać o tym, co dzieje się za bramą firmy Continental. A dzieje się... Na przykład na szafce, która jest obok mojej widnieje karteczka "CASTRO". Albo instrukcja obsługi toalety (nie żartuję!) w formie rymowanki z psychodelicznym rysunkiem. Lub (mój absolutny faworyt) kierownik poprzedniej zmiany aka Młodszy Brat Muellera I Neuera. 

Ku mojej rozpaczy LMU nie przyznało mi miejsca w akademiku. Tutaj powinny nastąpić gorzkie żale na temat tego, że Hiszpanie, Skandynawowie itd. mają zagwarantowane miejscówki kilometr od uczelni za jakieś małe pieniądze, a biedna studentka z Krakowa (który na przeżycie całego miesiąca w PL potrzebuje tyle, ile kosztuje najtańszy pokój) musi wynajmować pokój prywatnie. Ale oczywiście jest też dużo pozytywnych aspektów. Jeśli ktoś z was będzie miał pragnienie mnie odwiedzić to zawsze łatwiej udostępnić miejsce do spania (w akademiku to albo trzeba płacić albo zajmować się papierologią stosowaną). Są większe szanse, że zamieszkam z Niemcami, co wiąże się z koniecznością mówienia po niemiecku, co może mieć zbawienny wpływ na moje umiejętności językowe. I moje ulubione - własna pralka i duże szanse, że w mieszkaniu będzie też zmywarka. Jeszcze tylko coś znaleźć i będzie cacy. 

Po miesiącu mieszkania w Bawarii jestem zmuszona zmienić jeden z punktów rankingu. Wcale nie tak fajnie jeździ się tu na rowerze. My, poruszający się na na dwóch kółkach, jednak nie jesteśmy władcami szos i trzeba liczyć się z tym, że możemy zostać staranowani przez a) samochód, b) dziecko, c) dorosłego, który każe dziecku przejść przez ścieżkę rowerową, gdy widzi rozpędzony rower zjeżdżający z góry i aby ratować swą pociechę rzuca się na środek drogi dla rowerów, d) gołębia.
Cud, że jeszcze żyję. 
Wszystkie te niedogodności zostają mi wynagrodzone, kiedy to w sobotni poranek wracam z pracy o 6:20 rano. Na ulicy prawie nie ma samochodów, jedyne osoby, które spotykam to joggerzy (i czasami ostatni imprezowicze). Ze wzgórza pozdrawia majestatyczny zamek, promienie słońca odbijają się od rzeki... Idylliczny obrazek, doprawdy. 

W niedzielę (11.08) odbył się festyn miasta partnerskiego Nbg, czyli naszego uroczego Krakowa. Wybrałyśmy się z siostrą tylko na jeden punkt programu - spektakl taneczny w wykonaniu Cracovia Danza. Przepiękne widowisko! Balet regularnie występuje na deskach Teatru Ludowego w Krakowie (Nowa Huta). Jak tylko wrócę do sweet home małopolskie to wybiorę się, aby zobaczyć ich jeszcze raz.

Aktualnie czytam (a raczej słucham w formie audiobooka) autobiografię Erica Claptona. Stąd jego piosenka na koniec wpisu. Polecam jego książkę i twórczość!








6 komentarzy:

  1. Fajne. Tylko "joggerzy" ukłuli mnie w ucho.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też joggerzy bolą w uszy. Ale jak je zastąpić? Opisowo "ludzie uprawiający jogging" lub po prostu "biegacze"?
    I za nic w świecie nie wiem kim jesteś "zgadnijktoto". Trochę obstawiam, że to moja Wiola, ale nie dam sobie ręki uciąć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biegacze się mówi :). Kliknij na nazwę użytkownika :].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaaaaaaaaaa nadrzędny biegacz amerykanistów! :)

      Usuń
  4. Taa, jak tak dalej pójdzie, to może sobie założę tu konto, żeby móc spamować legalnie.

    OdpowiedzUsuń